Tekst


Zawieszone: [TAKTYKA] Rozdział czwarty
W trakcie: [Drabble]
1. Castiel x Dean (SPN)
2. Stark x Rogers (Marvel)
3. Lucifer x Decker (Lucifer)
4. Sam x Lucyfer (SPN)
5. Levi x Petra (SNK)
6. Eren x Historia (SNK)
7. Mikasa x Jean (SNK)
8. Levi x Erwin (SNK)
9. Armin x Annie (SNK)
10. Konohamaru x Hanabi (Boruto)
11. Boruto x Mitsuki (Boruto)

Popularne

niedziela, 27 września 2015

[TAKTYKA] Rozdział Trzeci

Brak komentarzy:
Ten rozdział dedykuję mojej kochanej Babci, która ma dzisiaj imieniny! 

Autor: Kemike
Betowała: Teraźniejsza


Edit: Blogger robi mi żarciki i zamienia kawałki tekstu miejscami :")

*


Kiedy wszyscy popatrzyli oceniająco na chłopaka, ten pomyślał, że jego niebo chyba się zawaliło.Dopiero po dłuższej chwili odezwał się zszokowany Alexe.

- Przepraszam, chyba nie dosłyszałem? - zapytał z wyczuwalnym zdenerwowaniem w głosie.

- W takim razie umyj uszy, garçon (chłopcze). Jestem narzeczonym mojego misia. - uśmiechnął się do niego kpiąco.

Na dowód swojej wielkiej miłości pocałował niczego niespodziewającego się chłopca prosto w jego spierzchnięte usta. Ten zarumienił się i spuścił wzrok w dół, jednocześnie odsuwając się od uśmiechniętego mężczyzny.

N i e p r a w d a.

- Pieprzony pedofil. - stwierdził rozdrażniony przyjaciel chłopaka. - Czy ty do jasnej cholery widzisz, że to jeszcze nieletni?! A może lubisz małych chłopców?! Jego rodzice się o tym dowiedzą, nie martw się o to! Ile ty masz w ogóle lat, co?! I weź przestań go obejmować, bo tego nie lubi! - warczał w stronę niebieskowłosego.
- Jakiż znowu pedofil? - zdumiał się Angelo. - Między nami jest tylko osiem lat różnicy. A, odpowiadając po kolei na Twoje pytania: tak i tak. Jego rodzice doskonale o tym wiedzą, ponieważ sami zainicjowali nasz związek oraz w pełni się na niego zgadzają, idiot. - zaśmiał się cicho na widok błyskawic w ciele swojego przeciwnika. - No, przynajmniej po części.
- A ty się tak po prostu na to zgadzasz?! Z tego co wiem, to wolisz tą całą Vivien z 2A! - krzyczał zdenerwowany chłopiec w stronę czarnowłosego, który podniósł na niego równie zdenerwowany wzrok.
- Co ja Ciebie tak nagle obchodzę, ty pieprzony egoisto?! Jakoś do teraz Cię tolerowałem, nawet nazywałem przyjacielem, ale widzę, że to nie ma sensu! Zawsze na pierwszym planie byłeś ty, Twoje  życie, Twoje sprawy i to, co ty zawsze chciałeś mieć, a nie możesz, bo "moich starych nie stać"! Nigdy Cię nie interesowało to, co działo się u mnie w domu, jak rodzice się na mnie wyżywają, bo ciągle są spici, leją mnie i moją siostrę! A może ja tak naprawdę kocham Angelo, co?! 
- Nic Ci do tego, ty pieprzony... - młody Shizohara nie dokończył, bo nagle został brutalnie powalony na ziemię przez o wiele większego mężczyznę. Dokładnie widział jego czarny tatuaż na obojczyku, bo był aż tak blisko. Starszy od niego Doré trzymał go za kawałek bluzy i z bardzo poważną miną mówił mu do ucha tak okropne dla nastolatka słowa.
- Jeszcze raz nazwij tak mojego aniołka, a raz na zawsze pozbawię Cię dziewictwa. - ostatnie słowo wypowiedział z obrzydliwym uśmieszkiem, który utrzymałby się przez dłuższy czas, gdyby Rello nie oprzytomniał.
- Puść go durniu. - zepchnął swojego narzeczonego z osoby nazywanej wcześniej przyjacielem. Pomógł wstać zszokowanemu chłopakowi, patrząc na niego ze zniesmaczeniem.
- Oczywiście misiu, - Angelo uśmiechnął się lekko do niego, ale nie spodziewał się, że za chwilę wyląduje na ziemi. - Kochany, mój garnitur!
- Zamknij się. Nie będziesz traktował tak moich znajomych, kminisz? - warknął czarnowłosy, otrzepując plecy Alexego z piachu i małych kamyczków. 
Doré posłusznie zamilkł. w środku jednak będąc dumnym z "obrony" swojego narzeczonego. Podniósł się z ziemi, również otrzepał i wyprostowany stanął obok Asi, która posyłała mu  niezidentyfikowane spojrzenie. Nieszczególnie podobała mu się ta zażyła relacja między tą dwójką, ale coś na to zaradzi. 
- Echem... - starsza siostra Alexego odchrząknęła znacząco. - To skąd się znacie? 
- Dobrze, że pytasz, panienko. Miałem o tym wspomnieć na samym początku, ale nie miałem szansy przez tego... chłopca. 
- Sam im to powiem, bo pewnie podkoloryzujesz to jak tylko się da. - westchnął Rello.
- Ja? Nigdy, misiu! - Angelo uśmiechnął się do niego tak słodziutko, że chłopak prawie się wzdrygnął.
- Tak, tak. - machnął na niego ręką. - Jak wiecie, kiedyś mieszkałem w Rosji u mojej babci. Ten oto tutaj obecny człowiek był tam moim jedynym przyjacielem, bo podobno byłem dziwadłem. Jako, że on jedyny mnie chciał, to nasze rodziny ubzdurały sobie...
- ...skierowały nas ku przeznaczeniu...
- ... że będziemy małżeństwem. Wiecie, mamy opowiadać tą wersję, że spotkaliśmy się w parku, "zaiskrzyło" i mocno się w sobie zakochaliśmy. Mamy 2015 rok, co się tak patrzycie? Przecież tam, w Rosji, ustawiane małżeństwa są całkowicie normalne. 
- Wiemy, że tam to wszystko jest po prostu "ok", ale tutaj raczej nie toleruje się związków homo... No, wiesz, o co mi chodzi w tym momencie... Możesz mieć problemy, jak ktoś się o tym dowie... - Asia podrapała się po głowie. 
- A czy... wy to tolerujecie? Jesteście moimi jedynymi przyjaciółmi, bo oprócz was, mam tylko siostrę. - szeptał cichutko Rello.
- Znaczy... Ja oczywiście, że tak! Aleś? - wszyscy odwrócili się w stronę nadzwyczaj cichego chłopaka.
- Wiesz, jak to wcześniej innymi słowy wspomniałeś... Gówno mnie obchodzi, bo jestem pieprzonym egoistą. Nie będę zadawać się z pedałem, wiesz? 
Kiedy Alexe wykrzyczał te słowa, Doré zaszarżował w przód niczym rozszalały byk. Rello z lekka przerażony, widząc co się szykuje, chwycił narzeczongo za nadgarstek i z całej siły szarpnął w swoją stronę. Nie mógł pozwolić, żeby kogoś pobił, bo za chwilę zlecą się Psy.
- Nie, nie, nie! Nie bij go! Takie ścierwo jak on na to nie zasługuje... - warknął do niego, wywołując tym samym zdziwienie na jego twarzy. 
Shizohara również patrzył na niego, jakby widział kosmitę, ale w jego oczach czaił się ból. Zranił swojego najlepszego przyjaciela, wiedział o tym. To, co powiedział w złości, nie było może najlepszym wyładowaniem gniewu, ale co się stało, to się nie odstanie. Próbował jeszcze uratować sytuację, naprawdę próbował.
- Rello, ja...! - Doré tylko popatrzył z pogardą chłopaka. 
- Chodźmy do mojego domu, Angelo. Chcę już jechać. - powiedział cicho Rello, odwracając się do reszty plecami. Ruszył ze swoją młodszą siostrą w stronę domu. 
- Vous êtes un génie (jesteś geniuszem)! - i również ruszył za ukochanym.
Rello naprawdę nie chciał jechać. 
*
Młody narzeczony westchnął. Kilka lat tutaj zrobiły swoje, mimo patologicznych rodziców bardzo lubił to miejsce. Mimo głupiej szkoły, mimo Alexego - nie wiedział, że jego ustawione małżeństwo od kilku lat może tak bardzo zepsuć sytuację. Gdyby miał wybór, to nigdy by o nim nikomu nie powiedział. Nawet jego siostrze, która była najbliższa Aaki. Ta przez całą drogę była cicha, jakby już do niej dotarło, co teraz będzie. Zostanie sama, bez brata, który będzie mógł ją obronić przez rodziną, przed dręczycielami z podstawówki, przed całym złym światem w stolicy. Bał się, naprawdę się bał, że zostanie tutaj sama jak palec, że rodzice kiedyś zapiją się na śmierć, że trafi do domu opieki - ale nawet jeśli, to upomni się o nią, kiedy będzie dorosły, tak sam siebie pocieszał. Z nim będzie jej dobrze, będzie mieszkała z nim i jego "narzeczonym", którego zawsze traktował jak przyjaciela, pomimo tej jednostronnej miłości z jego strony. W sumie to dobrze, że miał zapewnione to małżeństwo, bo nie wie, czy utrzymałby siebie i Aaki z jakiejś mało płatnej pracy. W końcu, co można robić po skończonym liceum, bez studiów - no co? Mógł pracować w McDonaldzie, pewnie na zmywaku, jako sprzątacz, albo elektryk - w tym był naprawdę dobry.
Jednak musiał wyjechać, wymyślanie sobie dalszego życia tutaj nie miało sensu. We Francji, gdzie Doré mieszkał, nie będzie musiał się martwić o siostrę, bo zwyczajnie nie będą się kontaktować - o tak, rodzice im to utrudnią. Tak jak sobie ustalił, w wieku 18 lat będzie walczył o prawa rodzicielskie, nikt mu tego nie zabroni. Szlacheckie pochodzenie jego przyszłego męża jeszcze mu to ułatwi, a zwłaszcza wspólna historia jego i Aaki życia z rodzicami. 
Będąc już w domu zdał sobie sprawę, że nie wie, jak wytłumaczyć rodzicom ten wyjazd. Za sobą miał narzeczonego, przed sobą rodziców - stał między młotem, a kowadłem, bo czasami Angelo był gorszy niż największy kryminalista świata. Wyczekiwał problemów, ale rodzice bez większej niechęci się zgodzili, w duchu pewnie nawet się cieszyli. Rodzina  adoratora pewnie i tak przekupiłaby jego matkę i ojca, gdyby nie chcieli się zgodzić.
Te rozmyślania akurat starczyły mu na czas, kiedy pakował walizkę, którą teraz bardzo dokładnie zamykał. Wszystkie rzeczy z szaf już wylądowały w innych, pewnie leżały już w limuzynie Angelo. Błogą ciszę przerwało wejście wyżej wymienionego do sypialni Rello, którego objął delikatnie w pasie. Ułożył sobie brodę na jego ramieniu, przyglądając się, jak ten się pakuje.
- Niedługo jedziemy, ma chérie. - wyszeptał mu na ucho, a chłopak lekko przytaknął.
- Weźmiemy moją siostrę? - spytał cicho.
- Wiesz, że nie możemy, już Ci to dzisiaj mówiłem, mon soleil (moje słońce). - wymruczał amant w jego szyję. - Zabrałbym ją do naszej posiadłości, ale nie mam tego prawa. No chyba, że nakażę ją porwać, ale tak chyba nie można.
- Nie można. - przytaknął mu Rello, chwytając walizkę za rączkę. 
Odsunął się od swojego narzeczonego, kierując się w stronę wyjścia. Angelo podążył za nim jak cień, mając okazję zobaczyć ostatnie pożegnanie brata z siostrą. Dziewczynka, cała zapłakana rzuciła się w stronę brata, piszcząc "nie opuszczaj mnie, proszę", zalewała mu łzami drogi garnitur, kupiony przez Doré, oczywiście. Patrzył na to z boku, ciesząc się, że on już nie musi się tak żegnać z rodziną. Może trochę współczuł ukochanemu, ale takie rozstania jeszcze nieraz zdarzą mu się w życiu. Widział, jak mocno jego słońce obejmuje Aaki, samemu czując dość mocne uczucie w sercu. On nigdy nie doświadczył takiej czułości ze strony nikogo, więc wyrósł na poważnego człowieka, prawie bez serca dla innych. Nie winił za to rodziców - musieli pracować, zajmować się własną firmą. Taki był porządek rzeczy w jego życiu, więc w którymś momencie po prostu na to przystał.
Słabo uśmiechnięty Angelo wyminął ich, przelotnie głaszcząc siostrę Rello po rozczochranej główce. Narzeczony bardzo chce ją mieć przy sobie, rozumiał to. Pragnął też, żeby ta dwójka była szczęśliwa i zrobi wszystko, dosłownie wszystko, żeby tak było.
 *

Przeczytałeś? Skomentuj!

czwartek, 24 września 2015

[ONE-SHOT Tokyo Ghoul] Historia przeglądania

1 komentarz:

Autor: Kemike

*
- Tsukiyama?
- T-Tak, Kaneki-kun?
- Czemu chowasz przede mną ekran laptopa?
- J-Ja?! Nigdy, misiu!
- Shuu... Pokaż mi to.
- Ale to nic takiego, piękny!
- ...
- Ach, nie bij mnie, proszę, nie bij! Moja twarz, moja piękna twarz!
- Ach, co my tu...? 
- ...przepraszam?
- Naprawdę, Shu...?
- Misiu, j-ja...
- Naprawdę do Ciebie to nie dociera? "Tsukiyama x Kaneki hard yaoi", pieprzony zboczeńcu?!
- Nie bij mnie tym laptopem, Kaneki-kun!
- Zabiję Cię!
- To naprawdę drogi sprzęt! No i patrz, coś wcisnąłeś...!
- ... Tsu?
- Tak, doskonały?
- Czy ja widzę to, co widzę?
- Taaak?
- T-To się rusza.
- To jest animacja, Kaneki. 
- Naprawdę nie chciałem tego widzieć...
- A ja nie chciałem widzieć Twojej historii przeglądania z wczoraj.
- N-Nie wiem, o czym ty mówisz!
- Naprawdę, misiu? Myślę, że "Touka x Kaneki" samo się w internet nie wpisało~!

[ONE-SHOT Tokyo Ghoul] Nie zostawiaj mnie!

1 komentarz:

Autor: Kemike

*

- Nie odchodź, proszę!
- Tsukiyama, przecież ja zaraz wrócę.
- Proszę, nie idź, piękny!
- Ale naprawdę możesz poczekać  te dwie minuty...
- Ma miłość do Ciebie nie może tyle czekać!
- Puść mnie, Shuu...!
- Nie opuszczaj mnie, ukochany! Nie przetrwam tego! 
- Ale ja naprawdę muszę...
- Chcę smakować Twojego ciała, a najbardziej Twojej krwi, Kaneki-kun!
- Tsukiyama dajże mi...
- Och, doskonały! Ileż tej zaborczości jest w Tobie!
- Naprawdę przesadzasz...
- Wiem, że tam w środku tak naprawdę mnie pragniesz!
- Czy mogę...?
- Nie opuszczaj mnie Kaneki, nie! Me serce tego nie przetrwa!
- Muszę...
- Gdziekolwiek nie pójdziesz, tam pójdę i ja...!
- Tsukiyama Shu...! Czy dasz mi w końcu pójść do toalety?!
- Dlaczego krzyczysz?
- Uch...!
- Czyżbym Cię zdenerwował? Wybacz, kochany!
- Weź się po prostu zamknij. 

środa, 23 września 2015

[ONE-SHOT Avengers] Ważny dzień

Brak komentarzy:

Autor: Kemike
Betowała: Teraźniejsza


Przeczytałeś? Skomentuj!

~
Kiedy tamtego pamiętnego dnia agent Barton wszedł do kuchni w Avengers Tower, zastał nietypowy stan rzeczy. Kapitan Ameryka, tak, sam Steve Rogers we własnej osobie stał przy piekarniku w różowym fartuszku z napisem "Hej mama, I'm hungry!". Bardzo uradowany wyciągał na blat gorące ciasto malinowe, które tak przepysznie pachniało, że co chwilę wszyscy zerkali w tamtą stronę. Clint miał osobistą nadzieję, że dostanie kawałek. 
Ale to nie było aż tak nietypowe. Natasha z Tony'm (tym zadufanym w sobie dupkiem, dodał w myślach Hawkeye), ozdabiali wspólnie kawałek jadalni przy pomocy frędzli, kokard, serpentyn i.. rzeczy, których Clint nie potrafił nazwać. W kącie widział piętrzące się butelki wódki - wiedział tylko, że chcieli upić Thora. Wczoraj ogłosił im, że "w końcu wyznał uczucie swojej prawdziwej miłości" - to były jego najdziwniejszy tekst w tym tygodniu (co jednak dalej nie pobijało "idę chędożyć wasze kobiety", co wywołało salwy śmiechu wśród Mścicieli).
Bruce sam siedzący przy stole ozdabiał właśnie lukrem czekoladowe muffinki, które później posypywał cukrowymi gwiazdkami.
- Czy wy z samego rana już przygotowujecie imprezę? - spytał głośno agent Barton, zwracając na siebie uwagę wszystkich obecnych.
- Clint, wiesz może, że jest już siedemnasta? - Natasha oderwała się od pracy, żeby wskazać palcem na zegar wiszący nad jego głową.
-  Aha. - skwitował jednym słowem, po czym ruszył w stronę gigantycznej lodówki.
- Oni zaraz przyjdą. Idźże się ubierz jakoś bardziej sensownie. - westchnął Banner, patrząc z politowaniem na jego niebieską piżamę w koty.
- O matko, tak się tym przejmujecie, a kiedy Tony przywozi jakieś laski, to nawet okiem nie mrugniecie. - jęknął Clint, posłusznie jednak zawracając w stronę swojego pokoju.
- Thor w końcu przestał być gejem, a ty marudzisz. Tony to zupełnie inna sprawa! - krzyknął za nim Steve.
- Jak to co innego? - spytał Tony, odwracając się w stronę Kapitana. - Zobaczycie, że w końcu któraś zostanie na dłużej!
- Tak, chyba na drugą noc. - powiedziała Natasha.
Wszyscy zaczęli chichotać, patrząc na naburmuszoną minę Stark'a. Wtem rozległ się dzwonek. Bruce rozglądnął się po twarzach pozostałych, oglądających dekoracje z zadowoleniem na twarzach. Sam ułożył swoje perfekcyjne babeczki na tacce.

Grupa zgodnie wyszła na korytarz, kierując się w stronę drzwi. Clint czynił największe honory, jako, że był najbliżej, a kiedy otworzył drzwi, prawie szczęka opadła mu do ziemi. Nikt się tego raczej nie spodziewał. Za progiem stał we własnej osobie Thor i...
- LOKI?!

wtorek, 22 września 2015

[MIRIKA W AKATSUKI]

Brak komentarzy:

Autor: Kemike
Betowała: Teraźniejsza


Przeczytałeś? Skomentuj!

~

Wszystkich, którzy nie trawią parodii/dużej ilości emotikon/mojego stylu pisania, bądź nie wiedzą co to jest Naruto i nie chcą wiedzieć, proszę o opuszczenie strony. Nie chcę nieprzyjemności. I domyślcie się legendy. Pierwsze 1-3 litery to początek imienia.


UWAGA: Występują wulgaryzmy (pewnie kilka wyrazów), sceny przemocy.



***
Szłam sobie z Hidanem za łapkę (bo za rączkę tego nazwać nie można >_<)
Po obiedzie przechadzaliśmy się po lesie. Właśnie mieliśmy taką taką zajewyczepistą rozmowę:
Mi: Hidan!
H: Co?
Mi: Oł maj gad!
H: Gdzie ty gada widzisz?!
Mi:Tak się mówi , pedale!
H: Gdzie ten pedał?! Zaraz mu wyjeb** w łęb!
Mi: Tu<wskazuje na jego łeb palcem brudnym od wody(xD)>
H:<jeb się po głowie>
Mi: <gleba>
H: O_o
Mi:<wstaje> Idziemy do morza?
H: Tu jest tylko rzeka -_-'
Mi: Tak powiedziałam! <zmieszała się>
M,H:<przedzierają się przez krzaki>
H: O_________________________________O
Mi:O co kaman Hiduś?
H: O_________________________________________O
Mi: Co?!
H: P-p-pa-pają-k!
Mi: Gdzie?!
H: Tu!<wskazuje na moją głowę>
Mi: HIDAN!!!
H: N-no c-co?
Mi: To moje włosy!
H: Nie wiedziałem!
Mi: >o<'''
Poszliśmy się kąpać. Z racji tego , że nie mieliśmy kąpielówek <i innych xd> musieliśmy iść mokrzy do domu.
Pod domem:
Mama: Czemuście są mokrzy? Mirika!
Mi: Tak?
Mama: Masz pająka na głowie!
Mi:Gdzie ?!
H,M: Tu!
Mi: to moje włosy ! >___< Wiem po kim Hidan to ma >.<!
T: Mnie w to nie mieszaj! <włazi do pokoju>
Mi: Z kim ja żyję?!
H,T,M: Z nami!
Mi: Widzę!
H:Czemu się złościsz? @.@
Mi:<spierdala do pokoju>
H:<zboczony uśmieszek>
Mi:<myje sie i idzie spać>
H:<wchodzi na palcach>
Mi:<przez sen> Czego?!
H:<zboczony uśmiech>
Mi:<odwraca się> O nie!
H:Taaak!<wyciąga zza pleców...Kopciuszka>
Mi: Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!! T_________T
H:<czyta>
Mi:<zasypia>

______~~~~~______~~~~~_____

Mirika:<siedzi na kanapie i czyta Śnieżkę>
Hidan:<wpada do pokoju> Widziałaś może Kopciuszka?
Mirika: Gdzie?!
Hidan: No tu!
Mirika: Kopciuszek tu był?!
Hidan: O książkę mi chodzi! Baka*!
Mirika: Ja? Chyba ty!< dziubie go paznokciem w płaszcz Akatsuki ,przypadkiem przedziurawia>
Hidan:<wychodzi i drze się na cały głos> LIDERZE!
Lider:<z gabinetu> Czego k****?!
Hidan: Mirika mnie dziubie
Lider: Czym? Jak?
Hidan: Palcem.
Lider: Odwal się od niej i już! <zamyka drzwi od gabinetu>
Mirika:<zboczone myśli><otrzęsła sie> Suuuuper rozmowa Hidan.
Hidan: Huh?<look na Mirikę>
Mirika: Wypier papier!
Hidan: Czemu? T_T
Mirika: Bo tak!
Hidan:<idzie do Lidera>
Mirika: Jeszcze się nie nauczył....5..4..3..2..1..0
Hidan:<wypada na ścianę i ją dziurawi, następnie tak 7 ścian O_o>
Mirika: Hidziu! Nowy rekord!
Lider:<wychodzi> DEIDARA!
Deidara:Czego k****?!
Lider:CO?!
Deidara: Z-znaczy t-tak?
Lider: Naprawścianęniesłyszęspreciwupapa! <wchodzi do gabinetu>
Hidan: O______o Boję się go.
Mirika:O_O Ja też
Deidara: O________________________________________I\ <nic nie mówi>
All,Aka: +_______________________
Mirika,Hidan: A oni tu skąd?!                                                            
_____~~~~~_____~~~~~_____

Deidara,Itachi: <biegają po kuchni>
Mirika,Hidan: Co robicie?
Deidara: Obiad =.=
Itachi: Nie widać?
Hidan: Nie ^^
Mirika: A ja widzę!
Hidan: Jak?
Mirika: Po polsku *_*
Deidara: Ekhem!
Itachi: Czego blondynko?
Deidara: -_- Jesteśmy w Akatsuki
Hidan: To po Akatsukowemu xD
Mirika: A tak do tematu... Jaka zupa?
Deidara: Szczawiowa!
Hidan: Czyli ktoś do niej szczał? *___*
Mirika,Itachi,Deidara: O________o
Mirika: Zupa szczawiowa?! Nie będę tego jeść!
Itachi: Będziesz!
Mirika: Nie!
Itachi: Tak!
Mirika: Nie!
Itachi: Tak!
Mirika: Tak!
Itachi: Nie! .. Uch!
Mirika: Wygrałam! Wiwat konstytucjo! Eeee, nie to zdanie...
Deidara: Więc nie jesz?
Mirika: Jem!
Deidara: Na serio?!
Mirika: Nie! ^^
Hidan: Oho! Mam misje! Idę!Pa Mirika! Kakuzu mnie zabijee...
Mirika: Przecież ciebie się nie da zabić, jełopie!
Kakuzu: K****! Hidan! Czekam na Ciebie od 20 min. przy siedzibie.. Ooo co tak ładnie pachnie?
Itachi: Zupa! ^o^
Hidan,Kakuzu: To ty się uśmiechasz?
Itachi: Oho...
Mirika: A temu co?
Deidara: Popuścił.... 
Mirika: Słoooodko ^^                                                                         
_____~~~~~_____~~~~~_____

M:<gotuje zupkę>
W:<wchodzą>
I: Co na kolację?
P: To obiiat Itach jest.
M: Pain! To ty umiesz w słowie ,,obiad,, zrobić tyle błędów?
P: Kłamiesz!
M: Co? Pogubiłam się xDD
H:<nalewa zupkę konewką>
Ko: Hidan! Co ty robisz?!
H: Nalewam zupkę *___*
Ko: Ale czemu konewką Zetsu?
Z: Moja konewka! Juśiu już lecę! <wstaje i się wywala>
Ka: Co to jest to to żółte?
T: Tobi's mocz!
W(oprócz Zetsu): Aha xD
I: Ja pójdę po ścierkę :D <przez przypadek wytrąca najaranemu Hidankowi zupę>
Ups!
H: Stefanio! <kładzie sie obok zupy> Nie umieraj! Umarła! T-T
M: Uczcijmy jej zgon 1 minutką ciszy...<mijają 2 sekundy> Koniec ciszy.
W: <powracają do swoich zajęć>
H: <fuck>
                                          
_____~~~~~_____~~~~~_____

Mi:<wchodzi do kuchni>
H:<kroi masełko>
Mi:  Hidek? Masła sie nie kroi =.=''
H: W-wiem... <udaje>
Ze, Z:<wchodzą przez ścianę> *____________________________*
P,T,D,Ka,Ki,Ko:<wchodzą i siadają na fotelu>
M: H-hidan...
H: Co?
M: T-t-o Pokemon!
H: Co...Łaaaaaaaa!<ucieka , ślizga się na moczu Tobiego i wypada przez okno>AAaaAA!
W: <strach> Łaaaaaaaa!
Sasori wlazł na żyrandol którego nie mamy, Kakuzu wlazł na kompa i szukał pułapki na pokemony ()_(), Konan poszła z Leaderem do .... biura (xDD) , Tobi wyszedł na pole i zgwałcił psa <>.<>Kisame ukrył się w kiblu, Itachi był u kosmetyczki xDD, Deidara przerobił się na Barbie *_________*
Mi: Łaaaaaaaaa!<rzuca się na pokemona i zaciąga do łóżka..>
(Nie do takiego łóżka moje zbole!)Do takiego do tort-ur. xDD . W pokoju tortu <xD> 
Mi: Pein!
P: What?
Mi: Nie popisuj się angolem! I tak tylko 1 słowo umiesz!
P:>.< Do rzeczy...
Mi: Look na dziada w krzesełku... Wiesz co masz robić..
P:..Doktor Pein wykastruje pacjenta *___*
Aka:<wchodzą po kastracji xD> O lol...
P: Do swoich pokoi! 
Aka:<wychodzą>
Mi: A ja?
P: Zostań pobawimy się *Q*...
CENZURA XDD               
***U Zetsu i Tobiasza
Z:Tobi? Pójdziemy do lasu?
T:A po jakiego grzyba?!               
***U Itachiego i Kisame
I: Pamiętam jak Saske dostał swoje 1 świadectwo...
Ki: Opowiedz mi...Zaczęło się tak...
Tata Sasuke ogląda świadectwo synka...
Do apteki wpada blady,rozdygotany Sasuke:
Sasu: Czy ma pani jakieś środki przeciwbólowe?
Baba: A co cię boli chłopcze?
Sasu: Jeszcze nic... Ale tata właśnie ogląda moje świadectwo. 

I: Wzruszyłem się ;'
Ki:Ita? Skąd wiesz co się działo w aptece?
I: Myślisz że kto był tą babą?           
***DeiDei z psem na spacerku:
<skąd on ma psa O__o>
D: <dzwoni da Zbysia (xDD)>Słuchaj Zbysiu, mój pies umie czytać.
Zb: Wiem, mój mi o tym powiedział....
D: Ou...           
***Koniec CEZNURY
Mi: Pain?
P: Hm?
Mi: Fajnie się z Tobą bawiło tymi klockami lego ^^
P: Mówiłem że się pobawimy ^^
Mi:<looka na zegarek> O kur**! 23.23
P: <ogłasza na korytarzu ciszę nocną> SHUT UPPING PEOPLE!
Mi: Ide spać... Cze...
P: Bye ...
Mi,P:<wchodzą do swoich pokoi>
Po chwili nie było słychać żadnych szmerów. Wiecie dlaczego?Aka wymknęło się do pubu!                                                         
                                          
_____~~~~~_____~~~~~_____

W toalecie
M:<siedzi z głową w kiblu>
H:<wchodzi do toiletu> O lol.... Ekhem ... Pewnie nie wiecie co się tu zdarzyło...
Wy:<kręcą łebkami z kapusty> >.< Ej!
M:<wyłazi z kibla> A więc powiem jak się to zaczęło...
                                             ***
Przyjechała do nas siostrzenica Paina. Co to było za wkurzające dziecko ><
Su<zi>:Wujku cio to jeśt?
P:To jest nasz salon.
Su: NAŚ?
Niekumata... Jasne że nasz!
P:<kręci głową><idzie>
Aka:<włażą>
Su: PAIN-SAMA! ŹBOLE Z PIEJDAŁÓWKI* PSZYRZLI!
[*PIERDAŁÓWKA tzw. Pardałówka . Jest to dzielnica w Zakopanem.]
P:<wchodzi> >< To jest Akatsuki >.<
Su: A cio....
H: Hej mała pójdziemy gdzieś ? Najlepiej do łóżka...<gada do siebie>
Su: Debilkuu...
H: Taaak..?
Su: JA mam 11 lat!
H: Q_Q
P:Ale wygl.! Muahahaha!
H: >,< Morda się śmieje gdy piwo się leje!
P: Gdzie?! <biegnie do kuchni w poszukiwaniu piwa>
Aka: O_______________________________________________________o
Su: Wujcio poszedł! Robimy impre!!!!!!!!
Aka(bez Paina): JUHU!!!! YEAH!!!!
I zaczęła się impra. Leader {xDD} wrócił z piwem C: wszyscy chlali i wszyscy wylądowali
gdzieś po pokojach... A ja, Mirika, Do kibla ><
                                                    ***
W toalecie
M:<siedzi z głową w kiblu>
H:<wchodzi do toiletu> O lol.... Ekhem ... Pewnie nie wiecie co się tu zdarzyło...
Wy:<kręcą łebkami z kapusty> >.< Ej!
H:Ej ! To już było! Koniec tekstów!
W:<idą>
Facet co pokazuje napisy do czytania:<idzie do kibla i sra że słychać go w Warszawie 
                                          
_____~~~~~_____~~~~~_____


Notę daję ja ;D Czyli Deidara ><

Mi: Spadaj z mego zakiFFanego krzesła , DeiGeju!

D:><

Mi:Nota dedykowana wszystkim czytającym ;D Nawet jeśli nie ma komów ^^

<pisze Miri>*** <piszę na żywca x3>

Ołkej ^^ Sprzątnęłam kibel , WC i tak dla odmiany kibel. ;D

Teraz zdać raport u Leadera z tej właśnie misji ><

Idę sobie spokojnie a tu zza rogu wybiega nasz Tobiasz ><

T:<wywala ją>

Mi:<potyka się o ryż na ziemi> A to z ką.... łoooooooooooooołoooooooołooooooooo! <zderza się z Hidanem który miał kosę w nosie [tak koSę] > Tfu! <potyka się o nogę Jahinisty O____O>

H:<wywala się o zdjęcie z dzieciństwa > Nosz..... kuźde [xD]<biegnie dalej>

S:<look zza drzwi> <przez przypadek wali mnie w łeb{ no drzwiaimi wali ><] DUP! [O______________O No nie aż tak O________________o] dup![ Tera lepiej ^^] DUP DUP DUP DUP! [ płyta się zacieła? O_________________<????> 

*obrót akcji>

Mi:<wstaje, kładzie Sasoriego na ziemi i wali trzwiami w jego łeb>

S: Wiesz że mnie to nie, boli, prawda? Jestem z drewna, un!

Mi: Uaaaa!! Dei Gej przebrał się za Saska! Łaaaaaaaaaaaaaaaaaa! <goni po korytażu jak deblilka>.....<Wbiega do Lidera> Leaderze! <dostaje dzbankiem z wodą w łeb>[taktycznie przy rzucie woda się wylała ale to szczegół> Nie całuj się z Konan tylko chodź! <obrywa 1 3 tomową Encyklopedią> [Jak encyklopedia podzielona na 3 tomy może być 1 do tego w całości?!-pyt.aut.]

L: Czy ty masz mnie za debila?! <pulsuje mu żyłka na czole> 

Mi: Takowo tak ;} No chodź! <obrywa Konan która swoim tyłkiem może powalić słonia>

Ko: Ej ><!

Mi: <ciągnie Paina na korytarz>

Wygląda to tak:

Kisame-serfuje po ryżu na desce do prasowania Konan ;

Sasori-leży koło drzwi, jest nie przytomny

Deidara-robi Sasoriemu technikę usta-usta O____________________o[bez komentarza]

Tobi-siedzi na Itachim który od niedawna służy w Akatsuki jako pralka [wytłumaczę w nast. rozdziale]

Zetsu-Podrywa roślinę, różę którą Konan zasadziła w desce podłogowej

Itachi-Je wykładzinę >< [Mojaaaaa! TToTT] 

P:Kisame zostaw ten ryż! <rąbie 1 butem>

Ko:<wylewa na Sasora i Deidarę wodę>
P:<wali 2 i 3 butem>[3? O_______________o]

Mi: Wyrzucę śmieci . <wyrzuca Tobiego przez okno, Itacha wsadza do kibla> Wymyj się porządnie!

I:Łasico no jutsu!< zmienia się w łasicę i tym sposobem mieści się w kiblu>

Ki: Mirika O_________________o

Mi: Co?

Ki: Dlaczego kąpiesz Itacha w kiblu?

Mi: Bo...

I:<krzyczy z kibla> Mirika włącz spłukiwaczkę!

Mi:.. Czemu?

I: Bo chcę umyć włosy! A tu się nie zegnę ><

Mi: Aaachaa.... O_________() <naciska na spłukiwaczke>

Kibel:<wylewa się z niego woda>

H:<biegnie i ślizga się na wodzie> łłłłłłllllllllołłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłll! <robi obrót 760* stopni wokół siebie> AAAAAA!< wypada przez okno>

P: Co z nim zrobimy? <look na Hidana przez okno>

Mi: Chciałam wyrzucić śmieci... Same wypadły przez okno ^^

P:^^

Ko: Painuś :* Chodź ! <ciągnie Lidera za rękę>

P:<robi minę zw. ,,Ale suuuper ^^,,>

Mi: Jak dzieci >< <idzie> Ooooh! Kucyk Pony! <potajemnie idzie sie nim bawić do swojego pokoju pt. ,,Kucykolandia,,
                                          
_____~~~~~_____~~~~~_____

   *** pisze Mirika *Q* ***
Idę sobie spokojnie do kuchni gdy nagle...
Nic się nie dzieje >< Kompletnie nic. Czyżby mnie opuścili ToT?!
Mi:<bieg do kuchni> ... <rąbie w drzwi do kuchni> Ach tak. Najpierw trza je otworzyć ^.^'''
Pcham pcham a te nie drgnęły O_O Pcham dalej , pcham dalej a tu nic >< Ooo nowa tabliczka !
Mi<czyta> Cią.. g-g..nąć? Ciągnąć?! <dalej pcha się na drzwi i nie może otworzyć>
H: Miri?
Mi:<podskakuje ze strachu> C-co ? A to ty Hidan ^^''
H: Co ty robisz?
Mi:Te drzwi się zacięły *x*! Pcham je a one nic!
H: Je się ciągnie!
Mi: J-ja wiedziałam...! Tylko ... ten.. teges.. o! Żartowałam ^^ """<wchodzi>
H: <wchodzi za nią i obrywa drzwiami>
Mi: A Hidan! Fajne te drzwi ^^ < wchodzi>
H: <ze złamanym nosem idzie do siebie> Au,...au!
W kuchni *_*
Mi:<rzut w Sasora nożem>
S:<unik> Ej ! Co to ma być ?! < rzuca widelcem>
Mi,S:<rzucają się różnymi rzeczami>
D:<dołącza do bitwy>
Mi,S:<rzut ziemniakiem w Dei'a>
P:<wchodzi>
D:<unika ziemniaków>
P:<dostaje między... oczy> AAAAA! < leci na ziemię>
Aka<pozostali>: <włażą>
Mi:[Ale mi się oberwie!]
Ka: Co tu się stało?
Ki: Rąbneli Lidera ziemniakiem!
Ka: Skąd wiesz?
Ki: Widzę na oczy!
Aka: D.d
S:To ten ziemniak był gotowany?!
D:Widać tak ^^ , un!
S:<wnerw. Podchodzi do DeiGeja, rzuca na ziemię, kopie między ... pośladki [xD]> Pff!
< wychodzi>...
Ko:A temu co ?
Mi:Ma konflikt z gotowanymi ziemniakami!
Ko: Od kąd?
Mi:Od...
P:<przytomny , wstaje> Co to miało być?! 
Mi:Iie wiem ><. Leaderku! Kiedy miałeś pierwszą dziewczynę ?
L:Skąd to pytanie?
Mi:A tak mi się nasunęło ^^!
L:Muszę odp.?!
H:Tak!
P:>< 
       

______~~~~~______~~~~~_____

P:Muszę odp.?!
Mi:Tak!
P:>< Miałem!
Ko: Że co?! 
P:AaAAAAaAAA!!< wybiega z siedziby>
Ko:Za nim!
Aka:<bieg>
L:<na płot>
H:Ej mam coś fajnego ! To pasuje do tej sytuacji!
Ki:Dawaj!
H:Wlazł kotek na płotek [Pain wlazł xD] , uderzył go młotek, [oberwał od Konan xD], siekierka dobiła i kotka zabiła!
Z:Nie pasuje  z siekierką! Wiem ! < idzie do garażu> Muahuahuahua!  Jea! [xD]<bieg na lidera> 
L:AAAAAAAAAAA!  Jeszcze większe AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! 
Mi: Rzut na Lidera! AAAAAA! < o płot rozdziera jej się bluzka> O kur**! [to  znaczy kurde xD]
Aka : O____________________________________________________O 
Mi: xD
S:<za nią>
P:<w bagnie> O_O <krew z nosa>
D:Liderze ! Tyś powinien się już dawno wykrwawić , un!
S: Przecież to nie bagno! To nasz stary basen ! Wywaliliśmy go bo były tu krokodyle!
Aka: O_____________________________________________________________________O
Mi:Coś mnie maca ><
P:Coś mnie ciągnie za nogę!
Mi,P,S: AA!AAAA!!!!AAAAAAAAAAAAAAAAAAA!A!A!SAA!AA!A!A<wyskakują z basenu>
D,H:Haja! xDD
Mi:O____________________O
D:Co?
Mi:Leeeeeeeeeeeeeeeeeeeaaaaaaddddddddddeeeeeeeer!
L:Siedzę koło Ciebie ><
S:JA też ><
Mi:Dei nie mówi ,,un,,!!
Aka:O_________________O 
L,S,Mi:<]> O_________________________o 
D:No co? Człowiek się od-uzależnia!
Aka:
D:Are you fucking kidding me? Un!
Aka:
D:^^
                                          

_____~~~~~_____~~~~~_____


Przeczytałeś? Skomentuj!

© Agata | WS
x x x x x x x.